Niewidzialne granice

IMG_0788

Krótko po przyjeździe, od kogoś kto próbował opisać dla mnie Bogotę, usłyszałam, że miasto dzieli się na północną (bardzo) bogatą część i biedne południe. Szybko zorientowałam się jednak, że wspomiana osoba ma dość kiepskie pojęcie o mieście, bo w Bogocie, praktycznie na przestrzeni całego tego ogromnego miasta, dzielnice ostentacyjnego bogactwa graniczą z dość porażającym poziomem biedy. Dosłownie. Znajoma mieszka w modnej dzielnicy zwanej La Macarena – kilka przecznic z popularnymi i drogimi restauracjami,  z atmosferą burżuazyjnej dekadencji. Okna jej narożnego pokoju wychodzą na dwie totalnie różne dzielnice: na wspomnianą La Macarenę i La Perseverancię – robotniczą dzielnicę słynącą ze sprawnych złodziei (profesja przekazywana w tej dzielnicy z pokolenia na pokolenie podobno), z wystającymi na rogach ulic pijaczkami, grupami młodych chłopców o oczach zasnutych (narkotyczną jak podejrzewam) mgłą.  Mieszkańcy La Perseverancii znani są z pokaźnego repertuaru wybiegów – głównie pod tytułem „w jaki sposób zatrzymać luksusowy samochód  i oskubać właściciela pojazdu z wszystkiego, co ma przy sobie”. Bieda i bogactwo ramię w ramię, nieuważny spacerowicz (jak ja!!!) może dość nieoczekiwanie z luksusowej dzielnicy przenieść się w odrobinę inny wymiar.

W zeszły weekend trafiłam na „wycieczkę” po La Perseverancii (w ramach street art’owej imprezy) i okazało się, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, że już znam tę okolicę… że już się po niej kręciłam.. zupełnie sama (!!!), nie mając zielonego pojęcia, że przekroczyłam, jak mówią miejscowi, „niewidzialną granicę” i dawno opuściłam bezpieczną La Macarenę. Nic złego mi się nie przydarzyło, ale miałam ciarki na plecach słuchając opowieści naszego „przewodnika” – chłopaka z dzielnicy, „swojaka”, który „przestał kraść i napadać ludzi jakieś siedem lat temu, a teraz robi tatutaże i próbuje wyciągać swoich kolegów z bagna, w którym sam kiedyś tkwił” (to cytat!). Razem z naszym “przewodnikiem” zajrzeliśmy do każdego kąta, kilku domów (czasem to na poły rozwalające się cztery ściany przykrytę folią w miejsce nieistniejącego dachu), poznaliśmy Doñę Tere słynącą z produkcji tradycyjnej Chichy (alkoholu wytwarzanego z kukurydzy), zajrzeliśmy też do kilu miejscowych maleńkich restauracji i ogródków warzywnych… Usłyszeliśmy tysiące historii o mieszkańcach La Perseverancii, dzielnicy o tak złej sławie a jednocześnie tak ciekawej, z niesamowicie prężną lokalną społecznością, własnymi imprezami (jak mini-festiwal chichy), na które nikt spoza dzielnicy z oczywistych powodów nie przychodzi…  Świat sam w sobie w środku ogromnej metropolii. Za niewidzialnymi granicami.

IMG_0786

IMG_0793

IMG_0814 IMG_0816

IMG_0817

IMG_0819 IMG_0818

Więcej o Bogocie w tych postach: Najlepszy pomysł na świecie

Bogota w (bardzo) subiektywnym ujęciu

Dokąd jedzie ten autobus??

2 thoughts on “Niewidzialne granice

  1. Dzielnica podniosla zasłonę tajemnicy i wkrótce takie wycieczki jak wasza staną się popularną lokalną atrakcją turystyczną.Napływ ludzi z zewnątrz i nowych źródeł zarobkowania z tym związanych zmieni jej oblicze.Znajomi z Sao Paolo opowiadali o tym jak turyzm zmienia miejskie favele w coś w rodzaju etnograficznych parków tematycznych.Przypomina mi to też krótki film Herzoga dokumentujący zmiany jakie zaszły w obyczajach i strukturze społecznej pewnego plemienia amazońskich indian,które na skutek “odkrycia” w przeciągu zaledwie kilku lat skorumpowane zostało przez zachodnią kulturę.Podczas tej drugiej wizyty filmowców przywitali ludzie odziani w t-shirty i popijający napoje gazowane z puszki,ciągłość pokoleń została przerwana,młodzi masowo emigrują do miast w poszukiwaniu tego “lepszego” życia a przywódca społeczności marzy o sprowadzeniu telewizji satelitarnej do wioski.
    Dean MacCannell miał rację,turystyka ma moc przepotwarzania świata.

    • Tak właśnie przepoczwarza się La Candaleria (centrum Bogoty) dziś, powoli ale zmienia się, ceny nieruchomości coraz wyższe, starzy mieszkańcy znikają, dawne lokalne sklepiki zamieniają się w restauracje itd. Tak powstała La Macarena… Ci, którzy mają tego świadomość starają się ratować to, co jeszcze zostało. Przez cały ostatni miesiąc w Perseverancii artyści organizowali happeningi i pogadanki o gentryfikacji. Ja jestem sceptyczna i wątpię, czy uda im się uratować ten kawałek Bogoty. Tym bardziej, że mowa o cholernie niebezpiecznej dzielnicy, więc wielu Bogotan chętnie widziałoby nową modną Macarenę w miejsce zapyziałej i niebezpiecznej Perseverancii…

Leave a comment